biowannowa alkowa
Jata Rani (Słowianie zwali wprzódy chatę jatą), czyli Chata Królowej, to wyborne miejsce dla dwojga zamiarujących ulec pokusie zakosztowania szczypty szafranowej wykwintności pod gontowym dachem i z lasem w tle. To nasz Koh i Noor* wśród indosypialni, która prędzej powinna zwać się Alkową Rani. Jej zamysł powstał w trakcie zwiedzania pałacu maharadży w „sandałowym” Majsurze. Inspiracją były także sypialnie Umaid Bhawan Palace w Jodhpur (obecnie w sieci Taj Hotels), zaprojektowane w stylu Art Deco przez polskiego architekta moderny – Stefana Norblina. Zadedykowaliśmy ją Paniom zgłaszającym potrzebę wytchnienia w aurze orientalnego wyciszenia i aromatów władczej dyskrecji, pławienia się w cieple kominka, świec i lampionów oraz krynicznej wody w dosłownej dowolności.
Błogiemu lenistwu ma pokornie służyć biowanna pośrodku alkowy, co czyni z niej raczej pokój łaziebny. Za przesłonką z oceanicznych muszli czeka też lazurowy tusz, pod którym Rani weźmie kąpiel w pozycji wertykalnej. Ozdobiony jest muszelkami zwanymi Oko Shiwy. Zimową porą, brutalnie zwaną sezonem grzewczym, Rani i jej Radża postawią stopy na ciepłej posadzce, gdyż tu, jak i w pozostałych indosypialniach, podłogi łazienek ogrzewamy. Aura Jaty szczególnie sprzyja medytacji oraz mimowolnemu mruczeniu. Z pewnością frajdy takiemu emo-pluskaniu się przysporzy fanaberyjny indokominek w stylu fajn sztajn dizajn.
Nieskrępowaną przestrzeń oddzielają jedynie drzwi do toalety. Podobnie oddzielona jest sień, wyciszająca odgłosy mogące dobywać się z SalaMeli. W niej umieściliśmy filigranowy barek z lodówką, czajnikiem i przynależnościami ułatwiającymi sporządzanie napojów. Dla pomnożenia efektu przytulności zalecane jest zapalenie licznych świec i przygaszenie światła elektrycznego. Skuteczne w tym jest też zapalenie trociczki albo dodanie kilku kropel olejku wonnego, gdyż jak oznajmiano niegdyś w sklepach kolonialnych: wszelkie przyprawy mają moc kuszenia ku rzeczom cielesnym…
*W Indiach krąży opowieść, że ten największy diament świata został odkryty na czole chłopca porzuconego nad brzegiem rzeki Jamuna i że noworodka zaniesiono wraz z diamentem na dwór władcy. Dziecko okazało się Karną, synem Boga Słońca. Kamień (o wadze 600 karatów) został osadzony w posągu boga Sziwy na miejscu czakry „trzeciego oka”. Prawdopodobnie wydobyto go w kopalniach Bindżapuru, w środkowych Indiach – w kraju, który do XVIII wieku był wyłącznym producentem diamentów.